Trzy
Rano obudził mnie dźwięk łamanego
drzewa. Leniwie przeciągnęłam się na prowizorycznym łóżku, które miało mi zastąpić
prawdziwe, stare i wygodne łoże. Leżałam na złożonym wpół kocu, za poduszkę,
przynajmniej przez pół nocy, robiła noga Patrycji, a przykryta zostałam kawałkiem materiału. Dźwięki przybierały na sile, więc odwróciłam się w
ich stronę. Zauważyłam scenę wręcz zatrważającą. Patrycja trzymała przed sobą
kawał belki z mojego ukochanego domku, a Dawid, precyzyjnie, łamał go na pół.
Każdy jego mięsień współpracował z innymi, żadnych zachwiań, niecelnych ciosów.
Gdy tak na niego patrzyłam i porównałam jego grację do mojej kondycji… Lepiej
po prostu tego nie komentować.
Ich dwójka albo nie wyczuła tego,
że im się przyglądam, albo mnie ignorowali. Na szczęście dla mnie, mogłam
podziwiać piękno i grację, i nie musiałam za to płacić. Wzrokiem przejechałam po
moim dawnym miejscu zamieszkania i ogarniała mnie coraz większa rozpacz. W
końcu nie udało mi się ukryć smutku, a z moich ust wyrwał się szloch. Trenujący
rzucili się do mnie, aby sprawdzić, co się stało, jednak ja od zawsze sama
rozwiązywałam swoje problemy, nie lubiłam się zwierzać, może dlatego nie miałam
zbyt wielu znajomych, a jedyni przyjaciele zawodzili zanim rzeczywiście mnie
poznali. W sercu wykiełkowała mi nadzieja, że może ta czwórka „odmieńców” naprawdę
mnie zrozumie i spróbują zostać w moim życiu na więcej niż kilka dni. Kogo
zresztą próbuję oszukać, nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzyjaźniłby się ze
mną z własnej woli, prędzej musieliby ich łamać kołem albo wlec za koniem. Po chwili
spojrzałam Patrycji i Dawidowi w oczy, to co zobaczyłam odrobinę mnie
zszokowało. Ich spojrzenia mówiły „Zaufaj
nam nic nie tracisz, a możesz zyskać.”. Czegoś takiego potrzebowałam, z oczu
pociekły mi łzy, ale gdy, poczułam wokół siebie drobne, ale umięśnione ramiona
Patrycji poczułam wszechogarniającą ulgę. Wiedziałam, że przy nich nie muszę
się niczym martwić, oni mi pomogą.
Zostaje tylko jeden problem. Moja
mama zapewne będzie chciała u mnie przenocować, ale z oczywistego powodu nie
będzie mogła. „U mnie” już nie
istnieje. Boję się ich reakcji na moje rewelacje, w umyśle jednak rodzi się
plan o rychłej ucieczce i zachowaniu małego kłamstwa w tajemnicy przed rodzicami.
W środku czuję jednak, że to niemożliwe. Zawsze brałam swoją odpowiedzialność
na własne barki, nigdy nikogo nie obarczyłam swoim występkiem, więc i teraz nie
zachowam się jak tchórz- bo nimi pogardzam. Osuszyłam policzki wierzchem dłoni,
zostawiając na nich brudny ślad, wstałam i pomaszerowałam do najbliższego
strumyka. Dwójka „przyjaciół” podążyła w krok za mną, nie odstępując ode mnie
nawet wtedy, gdy powiedziałam, że mam zamiar się umyć. Zachowali się jednak z
szacunkiem i na czas mojej kąpieli odwrócili się.
Po chwili byłam już czysta. Od
razu lepiej się człowiek czuje. Ubrałam się we wczorajsze spodnie i bluzkę, i
pomaszerowałam w stronę drogi. Chociaż przemieszczałam się dosyć szybko (nie
lubię chodzić wolno), to jednak nie sprawiło to problemu towarzyszom. Najpierw
oczywiście dobiegło mnie jedno pytanie:
-Co robisz?
Można by odpowiedzieć na nie
kilkoma sposobami, ironicznie – idę, prawdomównie- przyjmuję swoją
odpowiedzialność na siebie lub żartobliwie – biorę byka za rogi. Ja wybrałam
wariant ciszy, więc dwójka nieznajomych odpuściła dalsze pytania, a zaczęła
wymieniać między sobą kąśliwe uwagi. Doszłam do przystanku, miejsca, które nie
najlepiej mi się kojarzy i sprawdziłam rozkład. Tak jak się spodziewałam,
autobus miałam za dziesięć minut. Usiadłam na zdezelowanej ławeczce i
wyciągnęłam nogi przed siebie, nie są one zgrabne, nawet długie, ale mi się
podobają- według większości ludzi jestem po prostu ewenementem lub jak ja to
nazywam „oryginalnym osobnikiem płci żeńskiej, wyposażonym w więcej niż jedną szarą
komórkę”, muszę wymyślić do tego jakiś skrót, bo „OOPŻwWnJSK”, powiedzmy
szczerze, nie jest zbyt wpadający w ucho, chyba że gadasz z pijanym, wtedy jest
całkowicie zrozumiałe. W pięć sekund znalazłam
skrót idealnie pasujący do tej treści „Anika”- bo tak właśnie mam na imię.
Siedziałam tam zamyślona, a każde
moje mrugnięcie zauważane było przez parę „ochroniarzy”. Nareszcie nadjechał
autobus. Miałam szczęście, że kierowcą był zaprzyjaźniony facet, mogłam jechać
bez biletu i nawet się nie musiałam tłumaczyć, sądziłam, że dwójka pozostałych
na przystanku będzie mieć małego pecha w postaci braku pieniędzy, a tu wielkie
zdziwienie, gdy Dawid wyjął z kieszeni swoich dżinsowych, krótkich i nieziemsko
poszarpanych spodni dwadzieścia złotych.
Cholera! Przeklęłam w duchu.
Czemu oni muszą ze mną jechać? Czy nie rozumieją, że pewne sprawy trzeba
załatwić samemu?
Skoro jednak już tu siedzą, zajmę
się czymś, co może ich znudzić. Wiem, będę po cichu liczyła mijane słupki. Jeden, dwa, trzy… ziew. Nie, to nawet
mnie nuży. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie zauważyłam, czyli jednak nie
znajdę kompana do rozmowy. Nie wiem, czemu, ale nie mam ochoty na rozmowę z
Dawidem i Patrycją. Oni chyba jednak ją mają, bo już po pięciu minutach dosiada się do
mnie Patrycja i zaczyna zadawać setkę pytań na minutę- wierzcie na słowo,
potrafi to, tak jak wy liczyć do dziesięciu.
-Czemu tam jedziesz? Mózg ci wyprało?
Jesteś masochistą? Słyszałeś Dawid, jednak znam trudne słowa…
-A powiedz „Konstantynopolistańczykiewiczówna” .
Nie mogłam się nie roześmiać, ale
chciałam im utrzeć nosa, więc zaczęłam pod nosem recytować.
-Stół z powyłamywanymi nogami. Cesarz czesał włosy cesarzowej, cesarzowa czesała włosy cesarza. Czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę kręcąc mordą. Kręcąc mordą i rogami gryzła trawę wraz z jaskrami. Konstantynopolistańczykiewiczówna.
Teraz to oni patrzyli na mnie,
jak na wariata. A mi brakowało dosłownie chwili, by nie wybuchnąć śmiechem.
-Czemu tak na mnie patrzycie? –zapytałam
bez sensu, połowa osób, które znam, nie potrafiła by szybko wymówić „Czarnej
krowy”, a co dopiero innych łamańców.
-Bo ty rzeczywiście jesteś inna –
wypalił ni z gruszki, ni z pietruszki Dawid.
-Uspokoiłbyś się. To, że u nas „inny”
oznacza lepszy, to nie znaczy, że tu jest to coś pozytywnego.
-Oh, ja się nie obrażam. Ja
rzeczywiście jestem inna.
Naszą konwersację zakończył ostatni przystanek na trasie. Wysiadłam z autobusu i pognałam do domu, skoro mam dziś tyle
szczęścia, to może zdarzę porozmawiać z rodzicami zanim wyjdą do pracy. Chyba
naprawdę dopisywało mi dziś szczęście, bo gdy dobiegłam do domu zastałam moich
rodziców przy stole. Zdziwiło mnie to, bo zazwyczaj o tej porze zbierają się do
pracy. Weszłam do środka.
Pierwsze, co rzuciło mi się w
oczy, to chusteczki do nosa rzucone na stół, matka zawsze ganiła mnie za takie
niechlujstwo, a tu masz, drugie to włosy ojca, które sterczały sobie w
nieładzie. Było jeszcze kilka takich odchyleń od normy, ale największe wrażenie
zrobiły na mnie te dwa.
-Co się stało? – zapytałam nieproszona. Zaraz mi się oberwie. Obserwowałam reakcję ojca. Jego twarz nawet nie
drgnęła, za to zaskoczyła mnie matka. Pierwszy raz usłyszałam, jak krzyczy.
-Ty,
masz czelność pytać, co się stało? Ty, wyrodna córka, napoiłaś ojca jakimś
trunkiem, a potem- resztę wypowiedzi zagłuszył łomot wyłamywanych drzwi.
Poczułam czyjeś ręce na mojej szyi, a po chwili słowa, które należały
prawdopodobnie do osoby, która przez kilkadziesiąt lat nie rozstawała się z
paczką papierosów.
-A więc
znaleźliście ją przed nami. Ale coś poszło nie po waszej myśli i mała przyszła
do nas. Teraz macie wybór, możecie dać nam odejść, a nie zrobimy jej krzywdy,
albo zacząć z nami walczyć , ryzykując kilka szram na twarzy małej. Co wybieracie?
Dopiero
po chwili pochwyciłam spojrzenie Dawida, była w nim wola walki, ale ja też
miałam tu coś do powiedzenia. Szybkim ruchem oderwałam lepkie łapy tego typa od
mojej szyi i pozbawiłam jego stopy kontaktu z podłożem klasycznym podcięciem po
czym, jak najszybciej przebiegłam do Patrycji. Ona opatuliła wokół mojego ciała
swoje drobne ręce, a jej kompan zajął się wykańczaniem innych.
Jego
ruchy były płynne, odparowywał ciosy niczym mistrz, uchylał się przed każdym i
nic nie było w stanie go rozproszyć.
Kopnięcie,
unik, wyprost, cios. Wyglądało to, jak zabawa w kotka i myszkę, ale kot zmienił
swą postać, stał się tygrysem i gepardem w jednym. Szybkie ruchy łączyły się w
jedno z gracją uników. Jego ciało tańczyło, a przeciwnicy równie dobrze mogliby
stanąć nieruchomo i czekać na śmierć. Oni jednak łudzili się, że mają szanse.
Mylili się. Nie minęło piętnaście minut, a on położył ośmiu (sześciu pojawiło
się zaraz po wyłamaniu drzwi)przeciwników, czym zasłużył na moje bezgraniczne
uwielbienie.
-Opuściłem
się, kiedyś kładłem ich w niespełna dziesięć minut.
-Kiedyś
byłeś nowonarodzonym, teraz nie masz szans spaść poniżej czternastu i pół.
-Założymy
się?
-Może
później, ta mała ma dość.
-Opowiemy
jej?
-Później,
kiedy dołączy do nas Mateusz i Adam.
-Jasne-
wyczułam w tym słowie odrobinę ironii, zapewne po tym, jak Patrycja wymówiła
imię Mateusza, bez wrogości.
Dużo
później siedzimy w lesie. Adam wytrzasnął ze sklepu ogromny, niebieski namiot.
Bez problemu pomieścił całą naszą piątkę i zostało jeszcze trochę miejsca. Ja
jednak spostrzegłam to dużo później, powodem była historia, którą zaczął
opowiadać Adam.
„Kilka milionów lat temu, gdy Świat
powstawał w rękach Najwyższego, pojawiły się dwie zupełnie różne kreatury.
Jedna z legend opowiada, że stworzyły się same, z łupin odrzucanych przez Boga, inne, że z gwiazd, które darowały im życie. My jednak wiemy lepiej. Bóg
zdradził nam sekret naszego istnienia. Grzechy. Demony powstały z grzechu,
Anioły z dobrych uczynków. My jesteśmy tak jakby połowami, jak sądzisz, z czego
powstaliśmy…”
Jego odpowiedź zmroziła mi
krew w żyłach.
Z czego ? No z czego ? Z .. krwi nie , popiołu nie , z kłamstw ?? Nieee ... Z DREWNA !! Ognia ? NO ... Wiem .. jestem głupia . Z ludzi ? Z .. czarownic ? No nie wiem , kurwa ! Przepraszam . Z ziemi ? Z połączenia Demona i Anioła (wiesz są razem rodzi się dziecko ) ? A może z ich złączenia krwi ? Powiedz tylko czy , któreś z tych ... odpowiedzi jest dobra ! Proszę ? Dla mnie ? XD
OdpowiedzUsuńZ czego to się dowiesz w następnym rozdziale. Mogę Ci jedynie powiedzieć, że w jednej z odpowiedzi jesteś bardzo blisko, chyba że zmienię zamysł, wtedy wszystkie Twoje wysiłki idą na marne xdd . Wiesz, co? Nie sądziłam, że można napisać taki długi komentarz, do tak krótkiego urywka tekstu. :D
UsuńOh , można . Tylko trzeba mieć do tego talent ! I mam nadzieję , że następny będzie szybko i że nie zmienisz za bardzo zamysłu. ;)
UsuńOo! Świetnie! Ten rozdział podoba mi się najbardziej. A co chodzi z tą matką? Tak ten wątek ucięłaś. Co się z nią stało!? Czy ja może czegoś nie zrozumiałam? Mamy również imię... Anika? Z tego co widzę używasz polskich imion, w takim razie? Może źle napisałaś? Anika? Może Anka? Następna sprawa, której nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńW kradł Ci się błąd. Na początku napisałaś o pociągu, a potem o autobusie.
Końcówka mocna. Umiesz dziewczyno wzbudzać emocje. No choćby u mnie :)
Czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy.
Czytałaś u mnie siódmy rozdział?
Pozdrawiam!
Anika, dobrze zrozumiałaś. Od początku miałam taki zamysł, a żadne inne imię mi tu nie pasowało. Miło, że Ci się podoba, dajesz mi siłę do pisania zresztą, jak każdy, kto wypowie się na temat opowiadania, czy to dobrze, czy źle. Dziękuję za wytknięcie błędu, lecę go poprawić.
UsuńEmołszyns... :D
Ciąg dalszy, jak Bóg da, będzie około 20 w przyszłym miesiącu xd
Czytałam, czytałam:D
pozdrawiam !
Muszę jednak przyznać, że Anika to fajne, wchodzące w ucho imię. No i oryginalne.
UsuńW takim razie czekam!
Gdzieś mi w ucho wpadło to i sobie przywłaszczyłam. Zua jaa! :D
UsuńNo cóż internet zaczął mi szwankować i jakoś tak pierwszy komentarz mi przepadł i muszę zaczynać pisanie kolejnego od początku... Cóż życie nie jest łatwe, ale też pod względem tego, że zakończyłaś w takim momencie, że chyba będę musiała się wykazać nie lada cierpliwością, aby doczekać się i dowiedzieć w takim razie z czego powstali. Chyba będę rozmyślać o tym przez następną godzinę, ale założę się, że i tak nie trafię. Mam wrażenie, że mnie tym zaskoczysz i już nie mogę się doczekać. Poza tym rozdział był całkiem spokojny, ale tylko na początku, Jak widać nie dajesz się czytelnikom nudzisz i już niedługo urozmaicasz akcję, co mi się podoba. Rozdział ogólnie świetny! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPS: Adres mojego maila podałam ci już u mnie na blogu :)
Po raz kolejny wystawiam Twoją cierpliwość na nie lada próbę. Oj, dowiesz się bardzo szybko, migusiem. Rozmyślaj, a może akurat trafisz? Hue,hue. Jest spokojny, bo na razie się rozkręcam. Jeszcze wam pokażę, jak napiszę rozdział pełen emocjii!! Zuuuoooo.
Usuńps. dziękuję za adres :d
Zdecydowanie próby to ty przede mną wciąż stawiasz, cóż trzeba cierpliwość ćwiczyć:) Poza tym nie sądzę, by udało mi się trafić, ale może? Zresztą czekam na ten rozdział "pełen energii"! :)
UsuńPodba mi się! Znalazłam twojego bloga gdzieś w internecie i zaczęłam czytać. Ciekawy, oryginalny. Nie czytałam czegoś podobnego. Hmmm anioły, demony. Lubie to!!
OdpowiedzUsuńAnika. Fajne, rzadko spottkane imię.
I ten pożar... szkoda mi jej. Wszystko stracić.
Rozdział (i ogólnie cały blog) fajny, ciekawy, uzależniający i wspaniały. Będę tu wpadać często :D
Czekam na nn
Pozdrawiam
Luna :3
Ps. Dodaje do czytanych!!
Pss. Zapraszam cię na mojego bloga- magiczna-tajemnica.blogspot.com. Mam nadzieję, że zostawisz tam swoją opinię. Z góry dziękuje
Dziękuję za tak długi komentarz. No cóż, różne są koleje losu, ale według pewnego zdania "Pech zawsze odwróci się w dwa razy lepszą rzecz", no to Anika będzie miała wiele szczęścia. I to może już w następnym rozdziale. Uzależniający? Oj, z tym lepiej uważać. :d Wpadaj, zapraszam.
UsuńNa pewno wpadnę na Twojego bloga i zostawię opinie. Pozdrawiam :D
Hmmm... Wiesz co? Ja tutaj już chyba kiedyś byłam. Tak mi coś świta w głowie. No nie wiem...
OdpowiedzUsuńPoznaję ten styl pisania i ta opowieść z końca rozdziału. Hm... Możliwe, że byłaś kiedyś na liście 10 najzajebiszczych opowiadań w internecie. Może stąd Cię pamiętam ;x.
Tak sobie myślę, że dodam Cię do linek. (mogę? ;x odpowiedz)
No to chyba tyle... Pozdrawiam ♥
Byłaś, napisałam kiedyś na Twoim blogu o prologu tutaj i wpadłaś :d Jasne, że możesz dodać :d czemu nie. Im was więcej tym weselej :D
Usuńpozdrawiam <3
a ja byłam pewna, że to z tej listy cię kojarzę, no :]
Usuńbtw - czy informujesz o nn? :D
Oj, na tej liście się nie znajdę nawet za xxx lat. :D
UsuńPoinformuję Cię, jak tylko coś dodam :D <3
Oj tam, oj tam, jak dla mnie już na niej jesteś i powiem Ci, że zajmujesz jedno z pierwszych miejsc :3
UsuńFajnie, że mnie poinformujesz, bo nie chcę nic przegapić :)
Pozdrawiam ♥
Dziękuję, za tak miłe słowa. Nie przegapisz, spokojnie. a właśnie, założyłam kolejnego bloga "cullenowie.blogspot.com " napisz czy Ci się spodobał. Papa :d <3
UsuńA już myślałam, że żadna autorka opowiadań mnie nie zachęci do czytania o aniołach, demonach itp. :) Pomysł interesujący i te opisy, które niesamowicie mi się podobają. Końcówka wbiła mnie w fotel i czekam na rozwinięcie tej historii :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń/pozorne-szczescie/
P.S nie chcę Ci spamować tutaj, ale chcę Cię zaprosić na prolog mojego nowego opowiadania: www.przewrotnosc-losu.blogspot.com :]
Ma apatyczna osoba dotarła i tutaj. Pozwól, że będę komentować na bieżąco z czytaniem rozdziału...
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale pierwsza scena wywołała uśmiech na mojej twarzy. Komizm przedstawionej sytuacji był boski. Nie ma to jak leżeć na nodze Patrycji, a zaraz po wybudzeniu ze snu, przyglądać się z gracją (?) łamanemu drewnu. Cóż, najlepsze są te darmowe widowiska xD. Szybko jednak przerodziło się to w łzy i tragedię, pozostaje pytanie; co z mamą? Bardzo często używasz cudzysłowów - fajnie. Stanowią świetne urozmaicenie i nadają ten bajeczny posmak ironii. Wyliczenia również... Dalej mamy wiernych towarzyszy. Hymm, Ty naprawdę świetnie piszesz. Jak miło patrzeć na taki tekst :')
"-A powiedz „Konstantynopolistańczykiewiczówna” ." - hahaha - albo - "napoiłaś ojca jakimś trunkiem" XD. Uwielbiam! Pod koniec niezwykła historyjka.
Z czego powstaliśmy?
Skoro anioły z dobrych uczynków, a demony - grzechów, to wedle tej logiki, dodając założenie Jeane'a Jacquese'a Rousseau, iż "człowiek jest z natury dobry, tylko cywilizacja jest zła - to ona zniszczyła podstawową dobroć w człowieku", to my powstaliśmy z dobra, skażonego grzechem?
Albo... Zrodziliśmy się z aniołów i demonów?
Lub też... Powstaliśmy z tych "łupin, odrzuconych przez Boga"?
A najlepiej na odpowiedź poczekać. Ja i tak zakładam, iż "zło to punkt widzenia - Bóg też zabija", więc jakkolwiek Twa wyobraźnia nakaże - tak będzie :)
Jak widać, zgodnie z obietnicą, po odzyskaniu dostępu do internetu, jestem, komentuję i dodaję do linków.
Pozdrawiam serdecznie †
O, jeszcze umiem kogoś rozbawić, fajnie wiedzieć. No bo sobie spała, spała, Patrycja wstała i po podusi zostało tylko ... no nic nie zostało. No, z gracją, w końcu to demony, muszą być "idealne", Tragedia musi być, może nie jest najwyższych lotów, ale ... Ja ogólnie uwielbiam ironię, szczególnie kiedy rozmawiam z pewnymi osobami (IQ 22,2 - w zaokrągleniu). Jeju, dziękuję, miło mi, że ktoś lubi to co tworzę. Patrzeć to ja na niego nie mogę, bo mnie nudzą własne produkcje, ale... Historyjka, historyjką, ja tam wolę fragment od trudnych słowach - jak już coś. Moja wyobraźnia. Właśnie tu mamy problem, bo razem z weną poszły papa i zaszyły się w moim marzeniu o Karaibach i własnej łodzi, ah te wyobrażenia... nieosiągalne, a jednak.
UsuńInternet to zuo, mój ma 3GB miesięcznie i obejrzę sobie filma inie ma transferu na nic innego.
pozdrawiam, <3 :D